-
Żeśmy to ksiąg lepiej nie przygotowali! – złościł się kasztelan, gdy po
przysiędze został w swym powozie sam na sam ze Straszem. – Nie byliśmy dość
przewidujący!
- Co macie na myśli, panie?
- Skoro już przepisywaliśmy księgi
według naszego uznania, to trzeba było pozostawić tam jedynie tych, co do
których mieliśmy pewność, że do przysięgi przystąpią. Jak o nas świadczy
nieobecność tylu obywateli? Już tam Kondyriew raport złoży, komu trzeba, a jak
łask królewskich przyjdzie się dopraszać, to nasze szanse będą mizerne.
Pisarzowi niech dwadzieścia batów wymierzą.
- Pisarzowi? – zdumiał się
sekretarz.
- Słyszałeś. Tylko gdzieś w lochu,
żeby się nie darł i gości nie straszył. Powiedzże, Strasz, o co im chodzi?
- Komu, panie?
- Tym wszystkim, którzy dziś nie
przyszli do ratusza. Nie zjawiło się kilkunastu szlachty z powiatu, znanych i
szanowanych nazwisk! To oznacza nie tylko brak subordynacji, ale zapowiada
rychły bunt! Bunt, z którym trzeba się będzie zmierzyć!
- Po Litwie krąży widmo
konfederacji, która się ponoć zawiązała i ich zaślepiła. Roją o Leszczyńskim,
który cuda baje. Widzi mi się, że tam poszli ci, którzy chcą zmiany. O tośmy
przecież przed elekcją walczyli, do tego namawiali.
- Nie mów mi, com robił, bo wiem to
lepiej od ciebie! Ale jakiej zmiany? Mają zmianę: królował August II, teraz
mamy Augusta III! Naród potrzebuje przede wszystkim spokoju. Należy się pogodzić z sytuacją i
możliwe korzyści z niej czerpać. Czas porzucić mrzonki o królu-Piaście.
- Kasztelanowi nie muszę tłumaczyć,
że się rozchodzi nie o króla, ale o reformy. Tych poprzedni król zaniechał, a
narodowi się zdają potrzebne.
- Skąd pewność, że nowy król je
przeprowadzi? Zresztą jeszcze tak nie było, żeby reformy co dobrego przyniosły!
Im mniej zmian, tym lepiej. A najlepiej zdaje mi się było za Złotego Wieku. Od
tamtej pory kraj tylko karleje. Żebyśmy to musieli takiego Kondyriewa znosić,
na zamku go przyjmować, jak gościa najważniejszego, kłaniać się, mizdrzyć!
Czyja to wina? Gdzie król? Gdzie regimentarz?
- Kraj rozbity, podzielony na dwoje,
dwóch królów, a jakby żadnego nie było – przytaknął sekretarz.
- Jak już który przyjdzie i zacznie
swoje rządy, zawsze podatki podnosi i jęcz tylko a płać! A podatki płacić, to
jakby złoto do dziurawego worka wrzucał. Choćby i skórę zdarli, nigdy nie nastarczy.
Czy to ja wiem, na co moje pieniądze obrócone zostaną?
- Skarb pono pusty, wojska nie ma za
co utrzymać, drogi nędzne, miasta mus rozwijać, bo rzemiosło po ostatniej
wojnie jeszcze się nie podniosło.
- Piękne słowa, gładkie i słuszne,
ale kiedy już moje grosze do kasy królewskiej wpadną, to nijak nie zmiarkujesz,
co się z nimi stało i czy one na drogi, na wojsko czy na nowe obrazy do
drezdeńskiej galerii króla jegomości zostały przeznaczone albo i na co innego.
- Ale wszak kasztelan od lat nic do
królewskiej kasy nie dorzucił!
- Bo rozum mam! Gdybym tak rozdawał
na prawo i lewo, jakby ten zamek, jakby kasztelańska szkatuła wyglądały?! Już
dawno niczym owe dziady proszalne byśmy pod kościołem winnickim siedzieć
musieli. Kiedy funkcję sprawujesz, nabywasz godności i do tej godności musisz
mieć odpowiedni splendor, bo inaczej następuje funkcji umniejszenie. A funkcji
umniejszenie, to jakby umniejszenie wielkości Rzeczpospolitej, której tu w
terenie my jesteśmy strażnikami. Ergo…
- Ergo: płacenie podatków do szkody
Rzeczpospolitej przyczynia się – wykoncypował Strasz.
- Lepiej niech w naszej szkatule te
grosze zostaną! Już my będziemy wiedzieli, na co je najpotrzebniejszego
obrócić. A co do konfederacji, to ja, jako kasztelan, nie zamierzam w niej
uczestniczyć, ani sił konfederackich swoim wojskiem wspierać. No, chyba żeby
Moskiewskich pobili, ale na to się raczej nie zanosi.
- Żeby zmienić front zawsze jeszcze
czas się znajdzie.
- I ja tak mniemam.
- Wszystko do święconego przygotowane?
- Szambelan twierdzi, że tak.
- Chcę, żeby było suto, wystawnie,
ten Moskwicin ma oniemieć z wrażenia na widok stołu. Wtedy może zapomni,
jakiejśmy dziś klęski doznali. I jeszcze jedno… Miecznikową mus przeciągnąć na
naszą stronę! Uda się z nią, uda się z innymi.
Dział Promocji