Zobaczcie, co do nas napisała:
Witam
serdecznie!
Dziś pragnę
zabrać Was na małą podróż po moim Paryżu. Wszystkie zdjęcia były robione w roku
1997, podczas mojej pierwszej zagranicznej wycieczki. Ponieważ do zabawy
zostało już dopuszczone zdjęcie spod Paryża i ja pozwoliłam sobie popełnić
podobne "poszerzenie".
Aktywne
zwiedzanie Luwru :-) Rok 1997
Spotkanie
piękności w Luwrze ;-) Rok 1997
La Défense -
ilekroć spoglądam na to zdjęcie, z sentymentem myślę o czasach, gdy aparaty nie
miały wyświetlaczy a klisza pozwalała na zrobienie jedynie bardzo ograniczonej
liczby zdjęć ;-) Rok 1997
Co prawda
wejście do prawdziwego Disneylandu uniemożliwiały skromne fundusze, jednak nawet
w części "sklepowej" można naprawdę świetnie się bawić :-) 1997 rok.
Próba
wymuszenia rabatu na piękne kapelusze. ;-) Sklep przy Disneylandzie, 1997 rok.
Serdecznie
pozdrawiam
Agnieszka
I my Ciebie pozdrawiamy, dziękując za ten cudowny, nieco przykurzony klimacik!
Agata z zespołem
Bardzo się cieszę, że daliście się uwieść starym czasom. Tak sobie myślę że dziś ta wycieczka skończyła by się małym skandalem. Organizator nie zarezerwował hotelu (chyba nie potraktowano go serio gdy dzwonił by zadeklarować grupę) więc pół dnia zeszło nam na szukaniu wolnych miejsc. Do Paryża tego dnia już nie opłacało się jechać, więc organizator zaproponował by chętni wrażeń pojechali lokalnym autobusem (na swój koszt) do Disneyladnu. Wyruszyło 10 śmiałków, którzy o konkretnej godzinie mieli spotkać się na zbiórce. Nasza czwórka godziny pomyliła, organizator pojechał do hotelu a my odkryłyśmy, że tego dnia do naszej miejscowości nie ma już kolejnego autobusu... Akcję ratunkową zorganizował jeden z luksusowych hoteli w okolicy, gdzie pytałyśmy o drogę bo naprawdę planowałyśmy iść tam na piechotę. Udostępnili nam własny samochód i szofera :-) O jedzeniu nie było co marzyć, więc oszczędnie wydzielałyśmy sobie to, co zabrałyśmy z Polski - nieco chleba, pasztet i konserwę turystyczną :-)
OdpowiedzUsuńNastępnego dnia zwiedzaliśmy Paryż z przewodniczką, która uznała że transport miejski jest za drogi więc będziemy chodzić na piechotę. A że pokazać chciała sporo, było to zwiedzanie w półbiegu. ;-) Ostatniego dnia każdy mógł zwiedzać to, do czego nie dobiegliśmy na własną rękę. Z tego dnia pochodzą zdjęcia z Luwru. Nie wiem czy nadal tak jest ale wtedy osoby niepełnoletnie mogły tam wejść za darmo. O sztuce miałyśmy jedynie blade pojęcie ale humory dopisywały :-) Do dziś jest to wyjazd, który wspominam z największym sentymentem. Niby wszystko było inaczej, niż powinno, ale człowiek po prostu cieszył się faktem, że znajduje się w tym pięknym mieście i starał się dostrzegać tylko to co najlepsze :-)
Aga,
OdpowiedzUsuńbardzo wesołe i ładne zdjęcia, ukazujące Paryż sprzed lat... I jeszcze ile perypetii Was spotkało! Najważniejsze, że humory dopisywały i masz miłe wspomnienia :) Jutro lub pojutrze pojawią się tu moje zdjęcia. Ciekawe, czy się spodobają :)
Pozdrawiam serdecznie,
Gosia
Zdjęcia aparatem analogowym mają swój niepowtarzalny urok. Mimo wielu niedoskonałości są ładne, autentyczne. Podczas ich wykonywania nigdy nie wiemy jakie będą po wywołaniu. Patrzę na te zdjęcia z sentymentem, przychodzą mi na myśl własne wycieczki klasowe. Nie do Paryża wprawdzie lecz inne. Ta radość, optymizm, który im towarzyszył ech.....
OdpowiedzUsuń