Małgorzata Gutowska-Adamczyk i Wydawnictwo Nasza Księgarnia zapraszają do lektury!
Wśród książek Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk znajdziecie powieści obyczajowe, historyczne, groteskę, powieść autobiograficzną. Zapraszamy do lektury!
środa, 19 maja 2010
recenzja Joanny Gołaszewskiej
Przeczytałam jednym tchem, zagłębiając się w niepowtarzalną atmosferę mazowieckiego miasteczka, dworków szlacheckich, balów, folwarków, panien służących, hrabiowskich dziedziców, umizgów, nieszczęśliwych miłości, spadkobierców i… czegóż tam nie ma! Autorka stworzyła wspaniałą sagę trzech rodów. W pierwszym tomie pisze o Zajezierskich, ale tylko w retrospekcji. Dzieje rodu przeplata całkiem współczesną historią właścicieli cukierni. Wydaje się, że ich losy są splecione z Zajezierskimi w bardzo niewielkim stopniu – tylko drzewo genealogiczne wskazuje, że hrabia miał drugiego syna z nieprawego łoża. Ale wszak matka zaginęła razem z dzieckiem.
Powieść urywa się w takim miejscu, że nie pozostaje nic, tylko czekać niecierpliwie na drugi tom. Aż do października!
Akcja jest frapująca, ale wcale nie gna na łeb na szyję. Cały urok powieści polega na tym, że możemy nieśpiesznie smakować klimat dawnych lat. Dziewiętnastowieczne koligacje, zajęcia dnia codziennego, pożycie małżeńskie ludzi szlachetnie urodzonych – wszystko to przedstawione w doskonałym tonie, z dużą znajomości psychiki zarówno kobiet jak i mężczyzn. Język jest prosty, ale nie prostacki, oddaje klimat, ale autorka zręcznie uniknęła zbyt dużego nagromadzenia archaizmów, niewielka ich ilość jest wyjaśniona w przypisach.
No i na koniec dla mnie najważniejsze – pochwała małych miasteczek. Pięknie zarysowane stosunki międzyludzkie, wzajemna znajomość, codzienne kontakty z tymi samymi ludźmi, brak tłoku i pośpiechu. Oczywiście jest przedstawiona również inna opinia – chłopak Igi ucieka od marazmu, zaściankowości, duchoty. Ja jednak odebrałam to tak, że każdy dostaje to, czego oczekuje. Łukaszowi było ciasno, więc uciekł. Iga czuje się w domu, na miejscu, kochana – więc zostaje.
Piękna książka. Tylko to zakończenie pozostawia ogromny niedosyt :)
http://www.czytadelko.com.pl/2010/05/11/nowosc-cukiernia-pod-amorem-recenzja
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
O tak!! Pochwała małych miasteczek!!!
OdpowiedzUsuńCzytało się suuuper, choć przyznaję, mimo urzekającej i kuszącej oprawy jakoś nie mogłam się zabrać, ale jak już zaczęłam... wsiąkłam!!! Nie mogłam wyjść z tego świata(a właściwe obu światów, bo tego dawnego i teraźniejszego bardziej) jeszcze kilka dni po weekendzie, w który przeczytałam książkę!!
Jestem na świeżo, za chwilę zapoluję na 2. tom :)
Podobały mi się tajemnicze, lekko detektywistyczne wątki - mumia, pierścień i ...drożdżówki. Także potem jak już się sprawa (dla czytelnika choć) wyjaśniła :)
Dokladnie Bea:)
OdpowiedzUsuńDzięki za recenzję:)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za fajny wpis :)
OdpowiedzUsuń