Dziś obiecane rozstrzygnięcie konkursu cukierniczego. Odzew był mniejszy niż sądziłyśmy, ale wszak nie w ilości rzecz, a w jakości.
W konkurencji wystartowało pięć zawodniczek: Małgorzata Biskup-Minko, Klaudyna Gąsior, Marta Kisiel-Małecka, Marzena Kowalska oraz Paulina Wiechecka.
Po burzliwej naradzie, w której uczestniczyła siedmioosobowa grupa reprezentująca wydawnictwo Nasza Księgarnia oraz Autorka "Cukierni", wybrano zwycięską fotografię Marty Kisiel-Małeckiej, przedstawiającą wykonane przez nią "pierniczki jednodniowe":
Marta pisze:
Smętne resztki przedświątecznej próby generalnej, czyli obficie lukrowane pierniczki jednodniowe. Jednodniowe, jako że już dzień po upieczeniu nadają się do wchłonięcia otworem paszczowym, z czego nie omieszkała natychmiast skorzystać rodzina, co tłumaczy ową liczebną smętność. Tak po prawdzie, gdyby nie moja bohaterska postawa, pierniczki z jednodniowych stałyby się wręcz jednogodzinnymi...
Oto prezentacja pozostałych uczestniczek, którym niniejszym nadajemy zaszczytny tytuł Mistrzyń Cukierniczych Gutowa!
Oto fotografia Klaudyny Gąsior:
Klaudyna pochodzi z Częstochowy i piecze muffiny wraz ze swoim narzeczonym! Pochwalamy i zazdrościmy! Wkrótce jeszcze o niej usłyszycie.
Fotografia nagrodzonej już w poprzednim konkursie Marzeny Kowalskiej:
Marzena pisze z Bornholmu:
Najpierw muszę się przyznać, no nie lubię piec i gotować. Kuchnia to fajne miejsce do czytania ;) ale... Będąc na odludziu i poza krainą piekarni i ciastkarni, człowiek musiał... Na zdjęciu biszkopt z jabłkami na bornholmskich jajach.
Wspaniałe zdjęcia smakowitych pierniczków zrobiła Paulina Wiechecka:
Zauważcie przepiękną, ręcznie haftowaną serwetę.
Małgosia Biskup, obecnie Minko, napisała do nas z Kalifornii:
Drugi tom „Cukierni” szedł do mnie przez dwa tygodnie, bo mieszkam daleko na zachodzie, w San Jose, California. Nie dokończyłam jeszcze lektury, ale już minęłam moment, jak Marianna znalazła się w Chicago i muszę przyznać, że chodziłam do tego samego kościoła, co ona. W kościele Św. Trójcy wzięłam też ślub.
Na zdjęciu jest sernik, który sama upiekłam, ładnie się prezentuje na talerzu z Bolesławca (przytachanym do USA w bagażu podręcznym, żeby sie nie stłukł). Zdjęcie ma tytuł "Sernik emigranta" bo jest tani i szybki do zrobienia, a jak wiadomo emigrant nie ma za dużo pieniędzy i czasu, poza tym ciasto jest duże i można nim obdzielić wielu amatorów "cheescake" jak tu nazywany jest sernik.
Szanownym mistrzyniom bardzo dziękujemy, gorąco gratulujemy i prosimy o zdradzenie przepisów na te smakowite wypieki, które natychmiast zamieścimy na tym blogu!
Serdecznie pozdrawiam,
Agata z zespołem Naszej Księgarni
Bardzo apetyczne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńWedług mnie najbardziej klimatycznie wyglądają te trzy biszkopty z odległej krainy.
Gudrun, przepraszamy za opóźnienie wynikające z kwestii technicznych, jednak przesyłka już w drodze!
OdpowiedzUsuńCieszę się i oczekuję cierpliwie :)
OdpowiedzUsuń