Tak się pięknie złożyło, że koniec tego roku spędziłam w Stambule, gdzie gorliwie poszukiwałam śladów Giny Weylen. Powyżej jeden z tarasów pałacu Topkapi, w tle wieża Galata. Poniżej jeden z symboli miasta, Hagia Sophia:
Oto wejście do hotelu Pera Palace, który Gina odwiedziła dwukrotnie (notabene każdy hotel przy tej ulicy ma "Pera" w nazwie!):
Dołączam również zdjęcie okładki z Błękitnym Meczetem w tle:
Na koniec coś specjalnego dla łasuchów, wystawa typowej stambulskiej cukierni:
Serdecznie pozdrawiam,
Małgorzta Gutowska-Adamczyk
Ależ Pani zazdroszczę ;)
OdpowiedzUsuńA na widok cukierni od razu zgłodniałam ;)
Uwielbiam podróże -maści wszelakiej :)
OdpowiedzUsuńRównież zazdroszczę, ale tak miło. Ja pewnie dopiero na wiosnę gdzieś wybędę...
Pozdrawiam serdecznie!
jednym słowem "wow":) pozdrawiam z zimnego Krakowa:)
OdpowiedzUsuńStambuł też był niespodziewanie zimny, jednak wart zmarznięcia. Sylwester na placu Taksim i "Mutul Yillar 2011", godzinę wcześniej niż w Polsce! Ale nasze ciastka są moim zdaniem smaczniejsze! ;-)
OdpowiedzUsuńW Stambule to pewnie króluje bakława. Uwielbiam.
OdpowiedzUsuńTaka cukiernia to prawdziwy raj dla łasuchów a Stambuł uwielbiam za pyszny street food :)
OdpowiedzUsuń