Dziś udajemy się na słodki poczęstunek do Moniki. Oto, co napisała:
Witam serdecznie !!!
Wyrażam ogromną chęć przystąpienia do konkursu na upieczenie szarlotki i wykonanie zdjęcia tejże w towarzystwie cudownych tomów "Cukierni pod Amorem".
Drżę z niepokoju, że konkurs już zamknięty i że nie zdążę ...
Odkrycia o ogłoszeniu konkursu dokonałam dopiero dzisiaj w pracy (a jakże - człowiek czasami musi zrobić sobie przerwę w wykonywaniu li tylko zawodowych obowiązków i zerknąć w przyjemniejsze rewiry), stąd tak późno przystąpiłam do realizacji zadania konkursowego.
I oczywiście zaczęło się od dylematów:
1) piec według swojego ulubionego przepisu, 2) piec według ulubionego przepisu moich dzieci, 3) piec według przepisu którejś z uczestniczek?
Upiekłam więc wg przepisu Ani (zdjęcie z czerwonym dzbaneczkiem).
Przepis troszkę zmodyfikowałam - zrobiłam bez kakao.
Zadecydowała o tym (wybraniu przepisu, nie o rezygnacji z kakao) ilość i to, że przepis od pokoleń.
Nasza rodzina jest liczna - ja, mąż i trzy córki (9, 5, 3 lata) i od lat wielopokoleniowa. Do niedawna w bardzo bliskiej odległości - prawie pod jednym dachem - żyły sobie aż 4 pokolenia. Niestety po niedawnej śmierci mojej Babci (która zdążyła jeszcze przeczytać oba tomy Cukierni) liczba pokoleń zmalała do trzech.
A więc na zdjęciu ciasto Ani w moim wykonaniu.
Poniżej przepis na moją ulubioną szarlotkę. Jest to szarlotka może troszkę nietypowa, bo z budyniem.
1/2 kg mąki
25 dkg margaryny
1 szklanka cukru
2 jajka
1 łyżeczka proszku do pieczenia
z podanych składników zagnieść ciasto i podzielić go na 2 części.
Ugotować 3 budynie w 1 litrze mleka.
1 i 1/2 kg jabłek obrać i pokroić w ósemki.
Rozwałkować na blachę jedną część ciasta, wyłożyć jabłka, wylać ugotowany budyń i przykryć drugą polową rozwałkowanego ciasta.
Piec około 60 minut w temperaturze 170 stopni.
Mam nadzieję, że przepis spodoba się chociaż w połowie tak mi przypadła do serca „Cukiernia”.
Gdyby szczęśliwym zrządzeniem losu okazało się, że wystartowałam w konkursie o czasie, a listopadowe wieczory przy szarlotce umili mi trzeci tom Cukierni.
Łączę serdeczności dla Pani i Autorki
Monika
Bardzo podobał nam się wybór Moniki oraz jej zdjęcie. Ania - Mistrzyni Cukiernicza ma już więc pierwszą uczennicę! Oby tak dalej!
Na Wasze przepisy czekam do końca tego tygodnia, później zacznę rozsyłać cieplutkie egzemplarze "Hryciów". Nie zapominajcie podać adresu, na który mam wysłać ksiażkę!
Pozdrawiam wszystkich łasuchów i Mistrzynie Cukiernicze,
Agata
Mam nadzieję, że ciasto smakowało:)
OdpowiedzUsuńTak tylko dla porządku dodam, że kakao ew. bułkę tartą pod jabłka sypie się żeby niejako "wyłapało" sok, który w czasie pieczenia może z jabłek wyciekać i rozmaczać dolną warstwę ciasta.
Pozdrawiam
Ania