Małgorzata Gutowska-Adamczyk i Wydawnictwo Nasza Księgarnia zapraszają do lektury!

Wśród książek Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk znajdziecie powieści obyczajowe, historyczne, groteskę, powieść autobiograficzną. Zapraszamy do lektury!



sobota, 17 września 2011

Fragment tomu 3 "Hryciowie": 17 września 1939

17 września wypadał w niedzielę. Z samego rana Pawlak z hrabią Zajezierskim pojechali do kościoła. W wyważonym kazaniu, ksiądz Benedykt Łaski nawoływał ludność do zachowania spokoju i przyjęcia swego losu oraz losu ojczyzny z godnością. Odprawiał mszę bardzo uroczyście, sam od siebie dodając intencję za duszę zmarłej hrabiny Barbary, co wszyscy zrozumieli, jako wyraz solidarności z hrabią Tomaszem. Nikt jeszcze nie wiedział, że to początek końca. 

Wieść o wtargnięciu sowietów dotarła do Zajezierzyc następnego dnia. Pawlak przywiózł ją ze wsi wieczorem, po skończonej robocie. Początkowo nie śmiał jej wyjawić hrabiemu, który prawie nie wychodził z pokoju i tylko z rzadka się doń odzywał. Nie było jednak rady – wszak hrabia miał na wschodzie krewnych. Mieszkały tam rodziny dwóch jego sióstr: Walerii Dobrosielskiej i Reginy Podedworskiej. Obie siostry już co prawda nie żyły, ale siostrzenice i siostrzeńcy, z którymi hrabia utrzymywał rzadkie kontakty, rozsiani po Litwie i Białorusi, znaleźli się teraz w wielkim niebezpieczeństwie. Dwadzieścia lat wcześniej to samo groziło Polakom i Rzeczpospolitej, zażegnał je jednak Piłsudski ze swoim wojskiem. Ale teraz nie było już wojska, ani Piłsudskiego.

Hrabia przyjął wiadomość spokojnie.

-           Nie damy rady walczyć na dwa fronty – nie miał wątpliwości. – To koniec wolnej Polski.
Pawlak próbował przekonywać go, że jeszcze nie wszystko stracone. Ale hrabia już nie słuchał.
„Czy wystarczy mi sił, by doczekać wyzwolenia?”

Polski wrzesień był pogodny i ciepły. Wzdłuż i wszerz kraju ciągnęli uciekinierzy. Furmanki z ich dobytkiem załadowane do granic możliwości, posuwając się wolno, jechały jak najmniej uczęszczanymi drogami, przez lasy, najczęściej nocą, by ukryć się przed ostrzałem nieprzyjacielskich samolotów. Ludzie kierowali się na wschód, ale i na południe, północ i zachód, w zależności od tego, gdzie upatrywali pomocy i schronienia. Jedni mieli nadzieję odnaleźć je na prowincji, daleko od miejsca zamieszkania, inni w stolicy, aby w ludnym mieście ukryć swą tożsamość.

Gdy walki ustały, wielu zawiedzionych wracało do miejsc, z których wyruszyli, inni zostali i próbowali w nowych warunkach ułożyć sobie życie, często posługując się fałszywymi papierami, bo niemiecka piąta kolumna zdawała się wiedzieć wszystko o wszystkich, a zwłaszcza o nieprzyjaciołach Rzeszy. Nikt nie przypuszczał, jak ciężkie lata mają przed sobą Polacy.

3 komentarze:

  1. Ten fragment to za mało, więcej by się chciało! :)
    Już nie mogę się doczekać, aż zanurzę się w lekturze trzeciego tomu - jeszcze tylko kilka dni czekania...

    OdpowiedzUsuń
  2. A szarlotkę się upiekło? Mistrzynie Cukiernicze Gutowa dostaną książkę jako pierwsze.

    OdpowiedzUsuń
  3. nie czytam....czekam na książkę...tyle czekałam to jeszcze trochę WYTRZYMAM
    P.S. lekturą "zaraziłam" mamę

    OdpowiedzUsuń